Czy fotowoltaika nadal się opłaca?
Czy fotowoltaika nadal się opłaca? fot. Adobe Stock
W kwietniu 2023 r. minął pierwszy rok obowiązywania tzw. nowych zasad w rozliczeniu prosumentów, czyli osób, które posiadają instalacje fotowoltaiczne. Przed ich wejściem w życie niemal każdy zainteresowany słyszał, że warto się spieszyć, bo potem nie będzie się opłacać. A jak jest w rzeczywistości?
Zobacz także
Marcin Baliński Jak dobrać wielkość/moc instalacji fotowoltaicznej?
Bardzo często klienci, chcąc kupić instalację fotowoltaiczną, kierują się intuicją bądź błędnymi założeniami. Na domach jednorodzinnych najczęściej zakładamy instalacje o mocy od 3 do 8 kW. Ale, oczywiście,...
Bardzo często klienci, chcąc kupić instalację fotowoltaiczną, kierują się intuicją bądź błędnymi założeniami. Na domach jednorodzinnych najczęściej zakładamy instalacje o mocy od 3 do 8 kW. Ale, oczywiście, nie jest to reguła. Nawet w powyższym zakresie różnica w cenie może wynieść kilkadziesiąt tysięcy złotych. Warto więc pochylić się nad tym zagadnieniem.
mgr inż. Karol Miazio Instalacja fotowoltaiczna na dachu płaskim
W czasie panującego boomu na instalacje fotowoltaiczne bardzo często rozważa się dach jako preferowane miejsce montażu. Dachy są bowiem mniej narażone na zacienienie przez inne budynki czy roślinność,...
W czasie panującego boomu na instalacje fotowoltaiczne bardzo często rozważa się dach jako preferowane miejsce montażu. Dachy są bowiem mniej narażone na zacienienie przez inne budynki czy roślinność, dzięki czemu uzyskamy większą produkcję energii. Jednak najważniejszą kwestią powinno być bezpieczeństwo użytkowania instalacji.
mgr inż. Karol Kuczyński Instalacje fotowoltaiczne – certyfikacja instalatorów i badania odbiorcze instalacji PV
Dynamiczny rozwój rynku instalacji fotowoltaicznych, wspierany różnymi programami finansowania, spowodował w ostatnich latach, że każdego roku powstaje duża liczba instalacji PV.
Dynamiczny rozwój rynku instalacji fotowoltaicznych, wspierany różnymi programami finansowania, spowodował w ostatnich latach, że każdego roku powstaje duża liczba instalacji PV.
Jak jest naprawdę?
Aktualnie obowiązujący system net-billingu na pierwszy rzut oka wydaje się prosty. Przypomina kantor walutowy: mamy kurs kupna i kurs sprzedaży. Innymi słowy, prosument sprzedaje nieskonsumowaną na bieżąco energię do zakładu energetycznego, a wieczorem i w nocy, gdy instalacja nie pracuje, odkupuje energię po kursie kupna. Schody zaczynają się dopiero wtedy, gdy zajrzymy głębiej.
Kurs, po którym kupujemy energię od zakładu, to dokładnie ta sama stawka, jaką mamy ustaloną poprzez taryfę, niezależnie od tego, czy posiadamy instalację fotowoltaiczną, czy nie.
Z kolei kurs, po którym sprzedajemy, to średniomiesięczna cena z Towarowej Giełdy Energii z Rynku Dnia Następnego. Innymi słowy: giełdowa. Ten system ma swoje wady i zalety. Niewątpliwą wadą jest brak możliwości określenia dokładnego czasu zwrotu instalacji. Z każdą coroczną podwyżką cen energii czas zwrotu instalacji się wydłuża. Z kolei cena na giełdzie ulega nieustannym wahaniom. Zaletą jest natomiast fakt, że może się okazać, iż prosument swoją energię sprzedaje po wyższej cenie niż będzie płacił za jej odkup. Jest więc szansa, że w ogólnym rozliczeniu posiadacze instalacji zarobią dodatkowo. I takie sytuacje miały już miejsce.
Czy to się opłaca?
Pewne jest to, że dobrze dobrana i prawidłowo zainstalowana fotowoltaika się zwróci. Warto więc rozsądnie dokonać wyboru instalatora, nie skupiając się jedynie na cenie. Wszak jest to zakup na kilkadziesiąt lat. A pójście na skróty może oznaczać, że instalacja może nie tylko się nie zwrócić, ale też być zagrożeniem dla domu i jego mieszkańców. Dodatkowo na rynku można już znaleźć ofertę, która oprócz samego montażu i komponentów, oferuje bardzo konkurencyjne stawki na odkup energii. To dodatkowo przyspiesza czas zwrotu z inwestycji.
Wracając jednak do rozliczeń, czytanie samych faktur za energię potrafi być dla laika dość trudne. Wystarczy wspomnieć, że sama energia czynna to nie jedyna pozycja na fakturze. Oprócz niej mamy również opłaty stałe oraz koszty dystrybucji. Te ostatnie również składają się z opłat stałych oraz uzależnionych od ilości energii pobranej z sieci.
Nad samą dystrybucją również warto się pochylić, ponieważ tutaj także kryje się oszczędność dla prosumentów. Gdzie? Otóż energia wyprodukowana przez instalację w pierwszej kolejności zasila urządzenia, które są włączone w domu (lodówka, ładowarki etc.). Ta część energii nie „przechodzi” przez licznik i nie jest sprzedawana do zakładu energetycznego. Tym samym nie musimy jej odkupować. Nazywamy ją autokonsumpcją. Przyjmuje się, że stanowi ona 20–30% produkcji instalacji. Dopiero nieskonsumowana nadwyżka jest sprzedawana do zakładu energetycznego. Co ważne, mamy wpływ na tę proporcję. Wystarczy lekko zmienić codzienne nawyki i najbardziej prądożerne urządzenia uruchamiać za dnia, gdy instalacja pracuje. I tutaj mamy obniżone koszty opłat dystrybucyjnych, gdyż będą one niższe właśnie w tej proporcji, czyli o 20–30%.
Alternatywę stanowią instalacje z magazynem energii. Pozwalają bowiem odciąć się od zakładu energetycznego i uniknąć różnic kursowych między sprzedażą a zakupem instalacji. Jednak nie cieszą się jeszcze w Polsce tak dużą popularnością wśród posiadaczy domów jednorodzinnych. Wynika to z wyższego kosztu początkowego inwestycji. Jednak kolejne programy wsparcia prosumentów obniżają te koszty dzięki dodatkowym dofinansowaniom do zakupu samych magazynów.
Warto też poruszyć jeszcze jedno zagadnienie. Mianowicie pokutuje pogląd, że najbardziej opłaca się montować instalację na dachach położonych na południe. Jest to częściowo prawda, ponieważ faktycznie taka instalacja wyprodukuje najwięcej energii.
Jest jednak druga strona medalu. Od lipca 2024 r. prosumenci będą sprzedawać swoją energię już nie po cenie średniomiesięcznej, a godzinowej. A ceny energii w ciągu doby ulegają bardzo dużym wahaniom. I tu mogą wygrać posiadacze domów z dachami skierowanymi na wschód i zachód. Będą bowiem wprowadzali do sieci energię wtedy, gdy jej cena jest zwykle wyższa, czyli drożej. Nie ma więc co martwić się czymś, na co nie mamy wpływu, domu przecież nie obrócimy.
Jaka wielkość instalacji?
Na koniec ostatnie zagadnienie: czy jest sens kupować większą instalację, tak by zarobić na sprzedaży nieskonsumowanej energii? Odpowiedź brzmi: nie ma. Ustawodawca wprowadził zapis, zgodnie z którym nieskonsumowana nadwyżka z produkcji jest rozliczana po 12 miesiącach. Zakład energetyczny ma obowiązek wypłacić pozostałe w depozycie pieniądze, ale z jednym zastrzeżeniem. Każda pozostała w depozycie kwota jest rozliczana miesiąc po miesiącu, przy czym wypłacana za dany miesiąc kwota nie może przekroczyć 20% wartości energii wprowadzonej do sieci.
Prosumenci często mylnie rozumieją to ograniczenie jako 20% kwoty depozytu. Ale w praktyce może się zdarzyć taka sytuacja, gdy prosumentowi wypłacony zostanie cały depozyt. Ograniczenie to wynika z przyhamowania apetytu na zbyt duże instalacje. Miałoby to negatywny wpływ na obciążenie infrastruktury energetycznej. Jednocześnie pamiętajmy, że ustawa o odnawialnych źródłach energii nie ma stworzyć nowego sposobu na zarobek, a jedynie wspierać prosumentów. Jest więc sens delikatnego przewymiarowania instalacji o około 10–15%. Albo w sytuacji, gdy w przyszłości planujemy znacząco zwiększyć zapotrzebowanie na energię.
Wnioski
Podsumowując, instalacje fotowoltaiczne opłacają się, niezależnie od funkcjonującego od roku nowego systemu rozliczeń. Jednak podobnie jak wcześniej, powinniśmy starannie dobierać firmę obsługującą. Warto także zwrócić uwagę na jakość prac montażowych oraz na tak istotne dla stopy zwrotu szczegóły, jak na przykład określenie cen odkupu energii w długofalowym okresie.